wtorek, 28 października 2014

Kocie sprawy

Przykro mi, ale posty będą publikowane coraz rzadziej, gdyż popsuł mi się komputer i w chwili obecnej nie może zostać oddany do naprawy. 
Bohaterem dzisiejszego postu będzie Matias. Napiszę też kilka wątków na temat wystawy kotów.



piątek, 10 października 2014

Strzyżenie

Po 2 miesięcznej przerwie znalazłam czas na napisanie nowego postu. Tym razem poruszę temat strzyżenia Kasji. Może nie najlepiej wyszło, ale zawsze to zaoszczędzone pieniądze, a efekt praktyczni identyczny co po wyjściu od groomera :)

Ostatnio przez 3 tygodnie zbierałam się aby ostrzyc mojego szczura. Zarósł makabrycznie. Poszła cała reklamówka sierści, a Kasja od razu zaczęła wyglądać jak pies :)



poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Kasja und Matias

 Jakie mogą być efekty brania psa z pseudo? Kasja jest najlepszym przykładem. Jeśli ktoś żałuje pieniędzy na rasowego psa to wyda różnicę cen u weterynarza, ale czy warto? Sami zdecydujcie.


Kasja po raz kolejny wylądowała u weterynarza ... Nie ma to jak "rasowy piesek bez rodowodu". Czasami myślę, że powinnam zamieszkać w gabinecie weterynaryjnym. Tym razem miała problemy z tyłkiem, tak - dosłownie z tyłkiem. Dostała jakiegoś zapalenia (podejrzewamy zapalenie gruczołów okołoodbytowych), ponieważ nie mogła normalnie chodzić, tylko patrzyła jak tu posadzić tyłek. Komicznie to wyglądało, ale psu musiało to sprawiać ogromny dyskomfort. Dostała jak zwykle kilka zastrzyków i zapalenie minęło. Uszko również zostało wyleczone, oczka też. Mamy chwilowo spokój z wizytami u weterynarza ^^ Niedługo weterynarza zacznę nazywać "wujkiem" i będzie " Kasja idziemy do wujka, kilka dni go nie widziałaś".



niedziela, 20 lipca 2014

Nietoperz


 Ostatnio dość dużo się wydarzyło - pies, który się przybłąkał, chore oczy Kasji i Macieja. Teraz czas na wrośnięte wilcze pazury, zapalenie ucha i nietoperza. Tak, nie żartuję, pod nogami znalazłyśmy nietoperza! :D


Wielu z Was wie, że niedawno znalazłam młodego nietoperza. Został on zamknięty w pudełku po butach z dziurkami w pokrywie i w ten sposób przeczekał do następnego dnia. Raz udało mu się wydostać, przez co miał bliskie spotkanie z Maciejem. Nie, nie Maciej nic mu nie zrobił, stał nad nim i patrzył się jakby pytał 'I czego się drzesz?!". Nietoperz musiał mieć coś ze skrzydłami, gdyż nie mógł latać.  Następnego dnia został zaniesiony do mojego weterynarza, oczywiście wet miał z nas bekę, bo już chyba wszystko mu przenosiliśmy :D Poinformował o tym, że należy zadzwonić na straż miejską, ona zaś zawiezie nietoperza do Oddziału zajmującego się dzikimi zwierzętami. Tak i zrobiłyśmy. O dziwo straż przyjechała w ciągu 10 min, a nie godziny, niech zgadnę - nigdy nie widzieli nietoperza ? :D



wtorek, 15 lipca 2014

Chore oczy

Od jakiegoś czasu planowałam napisać post na temat chorych oczu. Mam spore pojęcie na ten temat lecz ostatniego czasu nie mogę wyleczyć oczu Macieja. Oczywiście ociepliło się u nas co widać po cieknącym nosie Kasji :)

Maćkowi ropieją oczy od jakichś 3 tyg, jak nie dłużej. Leczyłam je zarówno rumiankiem, świetlikiem jak i kroplami świetlika. Nadal się nie poprawia. Lewe oczko niekiedy śmierdzi ropą, a ja już nie wiem co z tym zrobić. Weterynarza od razu przekreśliłam, w innym wypadku będzie wojna z 6 kilowym kotem.

Kasja swojego czasu także miała chore oczy. Teraz choć zaklejone jakoś funkcjonują. Wystarczy powycinać nadmiar włosów i przemyć świetlikiem. Mniej więcej dwa lata temu miała grudkowe zapalenie 3 powieki lecz dzięki leczeniu choroba nie zaszła zbyt daleko. Ta choroba bywa niebezpieczna. Pies z czasem zaczyna ślepnąć, a w skrajnym stadium może stać się niewidomy. Wyleczenie choroby nie przywróci już wzroku pupilowi. Jeśli oczka psa są cały czas zaklejone i łzawią w nadmiarze najlepiej od razu udać się do weterynarza, choroba sama nie przejdzie, jedynie stan psa się pogorszy.

Wracając do Macieja, u niego jest inna historia. Któregoś dnia muszę przejść się do weterynarza i zapytać się o ewentualne leki na te nieszczęsne oczko.




środa, 2 lipca 2014

Jak chronić zwierzęta przed upałem?

O nie! Już jest lipiec, pogoda bywa jesienna lecz z czasem temperatura wzrośnie i nasze pupile  bardzo ciężko będą znosić upał. Jak rozpoznać udar cieplny? Jak go uniknąć? Jakie są objawy? Tego dowiecie się w tym poście.

Mini rady:

1. Zwierzęta muszą mieć stały dostęp do zimnej wody. W ten sposób ochładzają swój organizm.
2. Nie należy golić zwierząt z sierścią. Może nam się wydawać, że jest to przydatne, ale jesteśmy w błędzie. Sierść zwierzęcia chroni go zarówno przed chłodem jak i upałem.
3. Często zastanawiacie się dlaczego zwierzęta wywalają język podczas upałów. Nie jest to oznaka szczęście (uśmiechu) jak wielu ludzi myśli, zwierzę jedynie w ten sposób potrafi się ochłodzić.
4. Możemy dla psa włączyć spryskiwacz w ogrodzie. Pobawić się z nim przy spryskiwaczu lub po prostu pozostawić, aby sam poszedł się ochłodzić. Ja zarówno psa jak i kota w ogromne upały zlewam wodą.
5. Nie bierzmy zwierząt w ciągu dnia na długie spacery. Zostawmy je w chłodnym miejscu. Dłuższy spacer powinien odbywać się w godzinach wieczornych, kiedy temperatura nieco spadnie.
6. Pamiętajmy, aby nie zostawiać zwierząt w samochodach, zwłaszcza bez otwartego okna. Samochód zadziała jak piekarnik, nagrzeje się do takiej temperatury, że zwierzę żywcem się usmaży.

Jeśli chodzi o shih tzu są one bardziej narażone na wysokie temperatury. Są to psy brachycefaliczne, przez co są szczególnie narażone na udar. Przy wysokich temperaturach mają również problem z oddychaniem.

Objawy udaru cieplnego u psa/kota:
  • Nasilone ziajanie
  • Szybkie, płytkie oddechy
  • Blade, szare albo sine błony śluzowe - Ich kolor sprawdzamy odchylając spojówkę oka lub podnosząc wargi psa i oglądając dziąsła. Zdrowe błony śluzowe są w kolorze różowym.
  • Przyspieszenie akcji serca 
  • Hipertermia - podniesienie temperatury ciała
  • Stopniowa utrata przytomności, śpiączka , drgawki 

niedziela, 22 czerwca 2014

Szczeniaczek?

Nieraz zastanawia mnie czy warto pisać posty, kogoś w ogóle obchodzi  co piszę? Gdyby ten blog był o czymś konkretnym to rozumiem, ale jest o niczym. Hmmmmm..... Za dużo myślę. No więc tak, obiecałam, że napiszę drugi post w czerwcu, więc oto i on - zawsze dotrzymuję słowa. 

Nie mam pojęcia od czego zacząć. U Nas czerwiec wygląda jak listopad - zimno, pochmurno i pada. Nie ma gdzie pójść, nie ma co robić. Nawet zdjęcia wyglądają na jesienne - Kochana Polska <3 
Dzisiaj będąc z Kasją na spacerze cyknęłam jej kilka zdjęć. Nareszcie młoda się wyszalała. Sama nie wiem co ona ma na punkcie piaskownicy, ale jak ją tylko zobaczy to musi koniecznie wskoczyć i wykopać ogromną jamę. Jak się zmęczy to chytruska kopie jedną łapą, a druga odpoczywa, potem zmiana. 
Patrząc po Kasji zachowani będzie miała cieczkę. Zbyt często się myje i ma dziwne odruchy typowe przy cieczce.


sobota, 7 czerwca 2014

Niesforny duet

Niestety w tym miesiącu brakuje mi pomysłów na post. Po części tyczy się to szkoły, która zajmuje mi sporo czasu, drugie tyle zajmują mi prace na konkursy, zwierzęta, czytanie książek oraz znajomi. . Mniejsza, wracajmy do posta. Napiszemy kilka zdań zarówno o Maćku, jak i Kasji, bo przecież oboje to moje zwierzęta :)

Przez ostatnie (prawie) 3 tyg mój najukochańszy Maciej spędził na działce. Tak, tak mieszkał tam, cały czas. Wspaniale się czuł, przybiegał na każde zawołanie i chodził koło nogi. Kasja może pozazdrościć. Jak to mój "odważny" kot podskakuje do większych kotów, a jak przeciwnik podejmuje wyzwanie Maciej bierze łapy za pas i ucieka do domku, do swojej pani prosząc o pomoc - "Pani Ratuj!". Ciekawie to wygląda, choć nie pochwalam bójek. 
Ach zapomniałabym wspomnąć - mój Maciek ma narzeczoną :) Oczywiście dowiedziałam się ostatnia. Poznał swoją pierwszą miłość, kotka jest nim tak zauroczona, że tylko za nim chodzi, pomiaukuje, je z nim i nie odstępuje na krok. Nawet jak zniknie z oczu to po chwili pojawia się w innym miejscu, nie zamierza się oddalać.  Mój kot oczywiście udaje niedostępnego, fuka, pryka, ale przegonić nie potrafi. Co jak co, ale kotka jest dorodna - wielkością przypomina Macieja, ale urody Maciek może jej pozazdrościć.(tylko brać).


czwartek, 1 maja 2014

Stęskniony Maciej

Tak jak i wspominałam, w święta zauważyłyśmy u Maćka brak sierści. Dlaczego go nie miał? Kiedy on to zrobił? Wszystko można tylko sobie wyobrazić. Dzisiejszy post będzie miał także wątek humorystyczny, aby nie było, że tylko opisuję wybrane dni z życia moich zwierząt :)

Kiedy wróciłyśmy po świętach Maciej bardzo się cieszył z naszego powrotu. Został sam, nawet bez psa. Niby nie lubi Kasji, a jednak sam zostać także nie chce. Przez przypadek zobaczyłyśmy u niego na stawie skokowym ubytek sierści. Od razu przypomniał nam się poprzedni kot - Fiona. Ona miała takie obie łapy, wylizywała sierść pod naszą nieobecność, z tęsknoty. Eh, lepiej o niej nie wspominać, niby kaleczyła się z tęsknoty, ale naszej obecności także nie lubiła. Maciej to inna bajka, on uwielbia jak jesteśmy w domu, kocha jak go nosimy, daje nawet buziaczki. Mamy nadzieję, że więcej się tak nie zrani, bo gdyby to chodziło o samą sierść to mniejsza z nią, ma ubytek na jednym boku to i na łapie bym przeżyła, ale bardziej nas niepokoi fakt, że kot choć wylizał całą sierść nadal liże się w tym samym miejscu raniąc skórę szorstkim językiem 
Przez ten incydent stwierdziłyśmy, że nigdzie więcej na święta nie jedziemy, chyba, że bierzemy kota ze sobą. Bardzo go kochamy i nie chcemy aby znowu miauczał przy drzwiach kiedy idziemy po klatce czy też aby krzywdził sam siebie. Niby tylko psy się przywiązują, czyli mam psa w kociej skórze?



niedziela, 13 kwietnia 2014

Ooo Mop! Nie, już nie !

Witam Was, tak jak obiecałam po przekroczeniu 1000 wyświetleń piszę nowiutki post. Będzie on tyczył się strzyżenia oraz choroby skóry. Nie martwcie się, już wszystko z Kasją dobrze, a więc zaczynajmy!

Kilka dni temu było gorąco przez co Kasja nie dała rady chodzić w swoim zimowym kożuchu. Patrząc na to jak ledwo chodzi postanowiłam zdjąć z niej te zimowe futerko. Użyłam do tego wcześniej zamówionej maszynki. Nie poszło mi tak jakbym chciała, (niestety) maszynka okazała się o wiele gorsza niż sądziłam. Z nasadką nie chce brać włosów, tylko ciągnie  i nic więcej. Miałam tyle pomysłów na fryzurę, a okazało się, że muszę psa ogolić na łyso.
Przed całkowitym zgoleniem (3 razy ładowałam maszynkę.... Co mnie podkusiło kupić bezprzewodową...) Kasja musiała wyjść na spacer w obciachowej fryzurze. Maszynka rozładowała się po ogoleniu zaledwie tułowia. Poszła więc z zarośniętymi łapami, potem co jakiś czas podgalałam ją aż wreszcie się udało.
Są jednak plusy zgolenia psa na łyso. Mianowicie odkryłyśmy, że Kasja ma początki zapalenia skóry, którego byśmy nie zauważyły gdyby pies miał włosy takiej długości jakiej planowałyśmy. Żebyście widzieli jakiego dostała impetu po zdjęciu całego futra, szalała jak malutki szczeniak.


niedziela, 30 marca 2014

Dzisiaj 28 marca!

Wszystkiego Najlepszego!


Właśnie tego dnia przyszła na świat. Był wtedy 2011 rok, wiosna, marzec i  właśnie tego dnia zapadł wyrok - Kasja przyszła na świat. Nazwano ją Kropeczka, choć nie mam pojęcia dlaczego. Była ostatnia z miotu, ale z największym sercem.
Po przybyciu do nas była zadowolona, nie tęskniła za rodzinnym domem. Była naszym przeznaczeniem, urodziła się i już wiedziała komu będzie zatruwać życie :) Choć była przeciwieństwem wymarzonego psa i sprawiała ogrom problemów zasługuje na te życzenia. Trzeci rok, już trzy lata zatruwa nam życie, ten czas minął jak jeden dzień O.o Przez moje zwierzęta zauważam jak szybko dorastam. One rosną, a wraz z nimi ja. Gdyby nie one nie byłabym świadoma jak szybko zapierdziela czas. Szybko? Bardzo szybko, nie mogę w to uwierzyć, że mój kot zaraz kończy 6 lat, a pies właśnie skończył 3 lata. Przecież pamiętam te dni, dni w których dowiedziałam się, że dostaję zwierzaka, one były takie małe, taki chude i walnięta. Młodość z nich kipiała ... Teraz są coraz starsze, Maciej niedługo już będzie seniorem w co nie mogę uwierzyć, przecież ja go niedawno dostałam, przecież on nadal jest małym kociakiem! Kasja jest już starą Panną, już nie chce aż tak bardzo szaleć, przedtem była pełna energii, pozytywnej energii. Teraz woli wrócić do domu i pospać. Przecież jest jeszcze młoda? Masakra, czas, czas, czas. Nie obejrzę się, a moje zwierzęta ode mnie odejdą i będę sama - nic i nikt mi ich nie zastąpi

Popatrzmy jak Kasja zmieniła się w ciągu tych 3 lat:

Kasja w wieku kilku miesięcy : 3-11 msc



sobota, 22 marca 2014

Dobry piesek? A jednak nie!

Niestety dzisiejszego dnia nie będziemy wspominać dobrze. Tak piękną pogodę zepsuło nam wydarzenie, po którym Kasja znowu rzuca się z zębami na mniejsze psy.

Dzisiaj będąc na długim spacerze mieliśmy niemiłe starcie z pewną kobietą. Idę sobie z koleżanką, ona trzyma Kasję na smyczy, a ja idę obok. Przechodziła obok kobieta z psem niewiele większym od mojego i podeszła żeby się powąchały. Jej pies natychmiast chwycił mojego za szyję i warcząc zaczął go ciągnąć. Kobieta zaczęła psa odciągać. Pies stanął na tylnych łapach, a mój zawisł w powietrzu. Od razu rzuciłam się do niej mówiąc " Pani zabierze tego psa!". Kobieta dalej nic, więc podeszłam i (tak wiem, głupota) otworzyłam jej psu pysk aby puścił mojego. Nie myślałam o tym, że pies może rzucić się na mnie, ważne żeby puścił mojego psa - nie dość, że ją gryzł to jeszcze dusił. Na szczęście pies nie wiedział kto go rusza i pozwolił sobie otworzyć mordę. Kasja czując wolność schowała się za koleżankę. Kobieta była sumienna i poczekała aż wezmę psa na ręce i obejrzę. Potem przeprosiła i powoli odeszła (widać, że miała nadzieję, że jej nie zatrzymam). 
Pokłóciłabym się z nią, ale wydawała się przerażona. Chyba sama bała się swojego psa. Gorzej jakby pies rzuciłby się na mnie, wtedy nie patrzyłabym na to, że kobieta sama się wystraszyła. To ona powinna otwierać mordę swojemu psu , a nie ciągnąć za smycz widząc, że moja Kasja jest już w powietrzu i jest ciągnięta w przeciwne strony .... 
Niektórzy są tak bezmyślni ... aż mi ich żal. Nie każdy powinien posiadać psa ... Szczęście, że Kasja ma długą sierść i po prostu została za nią ostro pociągana (aż piszczała). Adrenalina tak mi skoczyła, że ledwo szlag mnie tam nie trafił -.-


Za tydzień postaram się dodać zdjęcia jak Kasja dorastała :)

piątek, 28 lutego 2014

Kasja + Frisbee and Maciej vs szafa

Ostatnio coraz rzadziej piszę posty - powodem jest zarówno szkoła jak i sprawy rodzinne. Dodatkowym powodem jest brak pomysłu na kolejny post (brak czasu = brak materiałów na blog). Właśnie zmobilizowałam się i postanowiłam napisać choć niewielki post o naszych początkach frisbowania. Przepleciemy go nutką humor czyli tzw Macieja :D

Niedawno wybrałam się do sklepu zoologicznego, jak to zawsze po karmę dla kota. Przy okazji zapytałam się o frisbee. Jak zawsze nie było ani rodzaju, ani rozmiaru ... - czy tylko duże psy korzystają z tego rodzaju zabawek? -.- ..... Fakt, faktem kobieta z zoologicznego to super babka (nie raz Kasja dostaje darmowe smakołyki i to z najwyższej półki) to wyciągnęła mi frisbee spod lady i dała za darmo. Niby jest ono z Pedigree, ale darmowe. Normalnie trzeba kupić ileś kilo tej tandety aby dostać frisbee (równie tandetne co karma) gratis. Jest to po prostu okrągły sznur z nałożonym materiałem z logiem Pedigree ... Jednak lepsze to niż nic.




Nasza pierwsza lekcja odbyła się tego samego dnia. Tuż po powrocie rozpakowałam frisbee i wyjęłam suszoną kaczkę. Kasja jak zawsze dopiero po rzuceniu (upadku frisbee) zaczyna po nie biec.... - eh ten inteligent-..... Postanowiłam nauczyć ją tak jak na filmiku. Trzymałam frisbee nad jej głową i oczekiwałam, że  podskoczy i je złapie je w zęby. Jednak jak to moja Kasja, czyli stanie na łapy, chwyci frisbee i chce smakołyka. ani myśli poskoczyć i złapać. Próbowałam wielokrotnie i nic. Nie sądzę aby mi się to udało. Trudno, na działce sąsiedzi mają młodego owczarka więc z nim pobawię się freisbee - ten to chętny to nadmiaru ruchu :D

sobota, 4 stycznia 2014

Niestety ostatnio nie mam czasu ani chęci na dodawanie nowych postów, dlatego będą pojawiać się mniej więcej raz w miesiącu.

Tak jak wiecie włosy dla shih tzu rosną w szybkim tempie dlatego już borykam się z problemami w postaci kołtunów -.- Codziennie robią się nowe, jedna kąpiel, jedno wytarcie i już godzina rozczesywania. Jednak z mycia nie da się zrezygnować, nie w moim przypadku. Ostatnio tuż po kąpieli i rozczesaniu większości kołtunów cyknęłam suczce parę fotek.