niedziela, 30 marca 2014

Dzisiaj 28 marca!

Wszystkiego Najlepszego!


Właśnie tego dnia przyszła na świat. Był wtedy 2011 rok, wiosna, marzec i  właśnie tego dnia zapadł wyrok - Kasja przyszła na świat. Nazwano ją Kropeczka, choć nie mam pojęcia dlaczego. Była ostatnia z miotu, ale z największym sercem.
Po przybyciu do nas była zadowolona, nie tęskniła za rodzinnym domem. Była naszym przeznaczeniem, urodziła się i już wiedziała komu będzie zatruwać życie :) Choć była przeciwieństwem wymarzonego psa i sprawiała ogrom problemów zasługuje na te życzenia. Trzeci rok, już trzy lata zatruwa nam życie, ten czas minął jak jeden dzień O.o Przez moje zwierzęta zauważam jak szybko dorastam. One rosną, a wraz z nimi ja. Gdyby nie one nie byłabym świadoma jak szybko zapierdziela czas. Szybko? Bardzo szybko, nie mogę w to uwierzyć, że mój kot zaraz kończy 6 lat, a pies właśnie skończył 3 lata. Przecież pamiętam te dni, dni w których dowiedziałam się, że dostaję zwierzaka, one były takie małe, taki chude i walnięta. Młodość z nich kipiała ... Teraz są coraz starsze, Maciej niedługo już będzie seniorem w co nie mogę uwierzyć, przecież ja go niedawno dostałam, przecież on nadal jest małym kociakiem! Kasja jest już starą Panną, już nie chce aż tak bardzo szaleć, przedtem była pełna energii, pozytywnej energii. Teraz woli wrócić do domu i pospać. Przecież jest jeszcze młoda? Masakra, czas, czas, czas. Nie obejrzę się, a moje zwierzęta ode mnie odejdą i będę sama - nic i nikt mi ich nie zastąpi

Popatrzmy jak Kasja zmieniła się w ciągu tych 3 lat:

Kasja w wieku kilku miesięcy : 3-11 msc



sobota, 22 marca 2014

Dobry piesek? A jednak nie!

Niestety dzisiejszego dnia nie będziemy wspominać dobrze. Tak piękną pogodę zepsuło nam wydarzenie, po którym Kasja znowu rzuca się z zębami na mniejsze psy.

Dzisiaj będąc na długim spacerze mieliśmy niemiłe starcie z pewną kobietą. Idę sobie z koleżanką, ona trzyma Kasję na smyczy, a ja idę obok. Przechodziła obok kobieta z psem niewiele większym od mojego i podeszła żeby się powąchały. Jej pies natychmiast chwycił mojego za szyję i warcząc zaczął go ciągnąć. Kobieta zaczęła psa odciągać. Pies stanął na tylnych łapach, a mój zawisł w powietrzu. Od razu rzuciłam się do niej mówiąc " Pani zabierze tego psa!". Kobieta dalej nic, więc podeszłam i (tak wiem, głupota) otworzyłam jej psu pysk aby puścił mojego. Nie myślałam o tym, że pies może rzucić się na mnie, ważne żeby puścił mojego psa - nie dość, że ją gryzł to jeszcze dusił. Na szczęście pies nie wiedział kto go rusza i pozwolił sobie otworzyć mordę. Kasja czując wolność schowała się za koleżankę. Kobieta była sumienna i poczekała aż wezmę psa na ręce i obejrzę. Potem przeprosiła i powoli odeszła (widać, że miała nadzieję, że jej nie zatrzymam). 
Pokłóciłabym się z nią, ale wydawała się przerażona. Chyba sama bała się swojego psa. Gorzej jakby pies rzuciłby się na mnie, wtedy nie patrzyłabym na to, że kobieta sama się wystraszyła. To ona powinna otwierać mordę swojemu psu , a nie ciągnąć za smycz widząc, że moja Kasja jest już w powietrzu i jest ciągnięta w przeciwne strony .... 
Niektórzy są tak bezmyślni ... aż mi ich żal. Nie każdy powinien posiadać psa ... Szczęście, że Kasja ma długą sierść i po prostu została za nią ostro pociągana (aż piszczała). Adrenalina tak mi skoczyła, że ledwo szlag mnie tam nie trafił -.-


Za tydzień postaram się dodać zdjęcia jak Kasja dorastała :)