niedziela, 3 lipca 2016

Ryś - Kolejny przybysz

Jak wiadomo kocięta zawsze mogą liczyć na moją pomoc. Nie jeden się o tym przekonał. Dzisiejszego ranka kolejny młodociany był w potrzebie - przybywam!






Dzisiaj ok godziny 4 rano, kiedy wracałam z imprezy, usłyszałam pod swoim blokiem przeraźliwe miauczenie. Moi znajomi nic sobie z tego nie zrobili, gdyż kociak był na czyimś balkonie. Jednak ja, jak to kociara nie mogłam przejść obojętnie. Postanowiłam się zawrócić i sprawdzić co to za miauczenie. Kiedy podeszłam zobaczyłam kremowego kotka siedzącego na dywaniku balkonowym. Był cały roztrzęsiony i głodny. Nie wahając się zdjęłam go i zabrałam do domu. Zjadł ze smakiem i podarował mi pięknego buziaka w podziękowaniu prosto w nos.



Moje sumienie nie dawało mi spokoju - "może to czyjś kotek, a ja mu go ukradłam?" Cóż, poczekałam do 6 rano i poszłam zadzwonić do sąsiada. Nie było mowy na podrzucenie kotka z powrotem na balkon - było zimno i padało. Mężczyzna powiedział, że kotek nie jest jego, lecz musiał wskoczyć na balkon. Trochę dziwne, ponieważ kotek jest oswojony z kuwetą, mokrą karmą i człowiekiem. Niech mu będzie, zabrałam go i ponownie przyniosłam do domu... Nie wiem czy mężczyzna kłamał aby nie tłumaczyć się dlaczego wyrzucił kotka na balkon czy na prawdę kicia sama tam wskoczyła, przecież to niski parter, więc wszystko jest możliwe.






Prócz Kasji nikt nie powitał go ciepło. Wszyscy wpatrywali się w malucha, który zażera się ich karmą, zaś Maciej zżerał mnie i kociaka wzrokiem. W końcu fuknął i poszedł do mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Tak, nie wiem kiedy się tego nauczył. To był foch i trzaśnięcie drzwiami - ach te wahania emocjonalne Macieja. Przez kilka godzin siedział zamknięty u mnie w pokoju i nie chciał wyjść nawet na śniadanie.


Tedzio również jest zazdrosny. Nie jest już przecież najmłodszy w domu i to nie jemu poświęca się najwięcej uwagi. Teraz walczy o naszą uwagę z Ryśkiem. Nie chce odpuścić nas nawet na krok, a jego popisy sięgają zenitu. Dopiero po ponad 12h Tedzio znalazł wspólny język z Rysiem i zakończyli spór wspólną zabawą.



Ryś jest bardzo ładnym, odważnym kotem. Nie wyglądał na bezpańskiego, dlatego też pomyślałam, że posiada właściciela. Kicia ma sierść jak puch i kocha się przytulać. Nawet na rękach lubi siedzieć, wiec jest wyjątkowa. Żadne z moich zwierząt tego nie toleruje. Widać, że nie chce powrócić na podwórek, wpada od razu w panikę i zaczyna się trząść. Widać, że wie kto mu pomógł, ponieważ lgnie do mnie i uwielbia się wtulać we mnie
, przychodzi na zawołanie i domaga się pieszczot. Cudowny kotek. Postanowiłam, że skoro go znalazłam to ja zdecyduję kto go dostanie. Nie ma już opcji aby tego kotka dostał ktoś, kto wywarł na mnie okropne wrażenie. Kotek jest zbyt wspaniały. Moja mama już się zakochała. Dziwicie się?




Czyż nie jest podobny do rysia? - te cudowne, rude centki :)

2 komentarze:

  1. I znowu rudzielec :D Śliczny maluch, nawet jeśli do kogoś należał, to ten ktoś na niego nie zasługuje, kto to widział takiego malca wcale nie pilnować czy go na balkonie w nocy zamykać. Już Ty mu nie dasz zginąć :)
    Biedny Maciej, nie dają mu spokoju, ciągle to jakieś koty :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarówno właścicielka fundacji jak i weterynarz powiedzieli, że nie powinnam się rozglądać :D

      Usuń

Zostaw ślad.