czwartek, 21 listopada 2013

Nowy przybysz

8 października  blisko naszego bloku znalazłyśmy rudego kocurka. Był cały chudy i siedział w deszczu drugi dzień. Przygarnęłyśmy go i zabrałyśmy go do weterynarz, gdzie został wykastrowany i zbadany. Jedynym schorzeniem okazał się świerzb, który szybko został wyleczony. Kotek wyglądał na wychodzącego kota, jednak tutejsi ludzie nigdy go nie wiedzieli. Kocurek zapewne miał w swoim "rodowodzie" maine coon, stąd wzięły się jego strzępi na uszkach 

Jego futerko było wyjątkowo miękkie - wyglądał na kotka, którego na prawdę przodkowie byli rasowi.

 Naszego rudzielca nazwałyśmy - Rudolf, po moim poprzednim kocie. Jedyną wadą Rudolfa było to iż nie lubił być noszony. Na kolana ok, spać obok jak najbardziej, ale jak brało się go na ręce to był po prostu krzyk i rozpacz.

Na szczęście jego wada nie sprawiła jakichkolwiek problemów w znalezieniu domu :) Kotek tydzień później trafił na wieś, gdzie będzie hodowany w wielkim domu z kochającymi domownikami :) Maluszek ma dopiero 7 msc więc bez problemu się zaaklimatyzuje :)








Niestety teraz nie mam zdjęć kociaka, ale następnym razem zgram (możliwe, że jutro wymienię zdjęcia na bardziej wyraźne.) :) Dlaczego nie poczekam przed dodaniem posta? Ponieważ boję się, że jak zwykle nie będę miała czasu ani chęci na ponowne przerabiane notki.
Oto zaległy film mojego agresora :D Sorki, ale szczerze to nie chciało mi się go przerabiać, dlatego jest taki do bani.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad.